.....się skończyły ale zdążyłysmy , wraz z córką wypocząć .
Z Gdyni trafiłyśmy do Sromowic Niźnych. Nad samą granicą Słowacki.
Przerzyłysmy przepiękna polską zimę. Średnia temperatura to -15st.C.
Nieopodal robiący wrażenie szlak Pienin. Nad szeleszczącym Dunajcem.
Góry niewątpliwie dają energię, ale to co najbardziej mnie wprawiło w zdumienie to brak ludzi chorych. Nie ma ludzi których dopadły by choroby cywilizacyjne wieku starczyło Seniorzy w tej miejscowości spędzają czas na nartach lub pieszych wycieczkach . Mając na myśli seniorów sunäcych na nartach piszę ze to ludzie 70+, 80+ , dziewięćdziseciolatkowie zadowalają się spacerami wzdłuż Dunajca.
Młodsi , ( 50+,60+ ) niczym nastolatkowie pracują przy swoim gospodarstwie, ich rówieśnicy z Trójmiasta leżą przewlekłe chorzy w szpitalach i hospicjach czekając na swój koniec. I to jest najsmutniejsze. Szkopuł w tym że wszystko siedzi w głowie. Wystarczy zmienić myślenie , niby proste ale najtrudniejsze do wykonania.
Sama potrzebowałam wyjazdu na drugi koniec Polski by to zrozumieć.
Emilia niechciała wracać pod żadnym pozorem do Gdyni. Pragnęła pozostać w Sromowcach. Teraz kombinuje jak tam się przenieść.
Nie obyło się bez szycia. Miałam na to dużo czasu.
Cudne było spędzać czas zdala od internetu.
Miałam córkę tylko dla siebie <3